

Kolejnym wspólnym pomysłem było to że razem odwiedzimy Czerwonego Skorpiona i wyciągniemy go z chaty na mały wypadzik nowo zakupionym motocyklem .
Oczywiście pogoda nam sprzyjała podczas całej wyprawy

co będzie widać na załączonych fotkach .
Po oględzinach postępów w garażu Windy udaliśmy się do garażu Skorpiona .
Oczywiście długie rozmyślania i doradztwo techniczne przy traji Wojtka spowodowało że znów nasze traje dostają chłodzenie cieczą ale z nieba

Gdy tylko aura pozwoliła na kontynuowanie naszej wyprawy , siedliśmy na nasze maszynki i celem była Stara Jedlanka oddalona od domu Skorpiona około 15 km , ktoś powie że to rzut beretem i po co tyle zachodu , ale sam cel jest bardzo szczytny , przecież to nas wspólny wyjazd i nieważne ile km pokonamy tylko ważne że razem

Oczywiście ta niewielka trasa niestety też przebiegała podczas deszczu .No ale już na miejscu to tylko samo słońce i te tłumy przybyłych motocyklistów na koncert CZZK , jak ktoś nie wie co to za skrót to Winda dopisze .
Club Vulkaneria przywitał nas zacnie i zaprosił do wspólnej biesiady , słuchania muzy , tort też się nam dostał .
Podczas naszego biesiadowania wyklarowały sie trzy wersje gdzie będzie spał Seta

Wersja pierwsza : jedzie do Windy , a rano pomyka do Lublina na piknik motoryzacyjny na który go zaprosiłem

( po kilkunastu minutach wyłania się mały problem , przecież Winda ma jutro komunię i wyjeżdża z domu no i żona będzie się stresowała no i nie posprzątane )
Wersja druga : Seta jedzie do Skorpiona bo on ma wolny pokój i nie ma żadnego problemu i w ogóle wszystko cacy , no a rano wyjedzie i zaczepi o Łęczną i razem pojedziemy do Lublina


Wersja trzecia ostateczna : Seta jedziesz ze mną do Łęcznej , pijesz ze mną piwko , gadamy , a rano wypad do Lublina na Piknik i tak się stało , po odwiezieniu Wielebnego w stanie nie naruszonym udaliśmy się do mnie .
Oczywiście zapomniałem się pochwalić że moja trajka miała brać udział w wystawie motocykli i była tak przeze mnie wypucowana i w ogóle wypieszczona że mucha nie siadała , pół soboty mi to kurwa zajęło oczywiście na darmo

Rano po śniadanku jak zeszliśmy z Setą na parking to po odkryciu plandeki zobaczyłem że moja praca przy wyglądzie traji poszła na marne

Co tam, umyjemy jeszcze raz powiedziałem . Ruszamy do Lublina Ja moja ukochana oraz Seta .
Po drodze myjnia i małe pucowanko , na miejscu jeszcze trochę kosmetyki no i wszystko gitara , pogoda jest super dojeżdża do nas Skorpion z Józefowa , odwiedzają nas koledzy Szefcie , Krzysztof Adamiak i kilku jeszcze przyjaciół z którymi dość często śmigami motorkami .
To jeszcze nie koniec całej opowieści bo by było za pięknie gdyby to się tak tylko skończyło


Niestety czym dłużej tym gorzej to wygląda , podejmujemy decyzję o powrocie do domu . Ja to pikuś 30 km no i tylko woda na ulicy i mały deszczyk po drodze , ale Skorpion 110 km i w tym przez 30 km w ciągłym deszczu i z mokrym dupskiem dojeżdża do domu

Ogólnie weekend udany , wspaniałe spotkanie wielu kolegów , widzów oraz przygoda , ale jak se pomyślę że znów trzeba traję pucować to jak mnie telepie

To taka wersja opowieści dla tych co nie mają Facebooka , bo tam bardziej szczegółowo jest to wszystko zobrazowane

ps. talentu do pisania nie mam , za błędy merytoryczne przepraszam , Sulkiemu na pewno nie dorównam
