Pewnego razu wybierali się wszyscy na wypad na sąsiednia planetę, żeby pokosztować tamtejszych nektarów i przy tej okazji nieźle się zeszmacić, a nastepnie podskoczyć na planetkę „X”, ale jeden z owych motonitów uprzedził zastepcę szamana jeszcze przed podróżą, że jedzie z nimi, ale nie da rady wyskoczyć na „X”-a.
Plemię przyjęło to ze spokojem, ale już na miejscu szaman wezwał bohatera naszej opowieści i zakomunikował, że plemię podjęło decyzję, że musi on pojechać na „X”-a, a plemie zatankuje jego motór.
Biedak przyparty do sciany nie miał wyjścia, bo współplemieńcy zagrozili mu, że przejda z nim na per „pan” i przestaną się kłaniać na ulicy-co było karą niemożliwie wielką, a na dodatek zagrozili mu odebraniem pilota do telewizora, co biedaka dobiło !
Zgodził się więc, myśląc chytrze, że sam zatankuje swój pojazd przy pierwszej okazji, co też uczynił na stacji „Orlenu” (ciekawa zbieżność nazw !), i udal się do punktu poboru tamtejszych talonów na paliwo, powiedział, że tankował z „czwórki”, a inkasentka z kamienną twarzą poinformowała nieszczęśnika, że z czwórki nikt nie tankował i że jego motór, który tam ciągle stał to miejscowa fatamorgana!
Nasz motorzysta zbaraniał i w lot pojął, że podstępni spiskowcy przekupili wiecej osób ! Odszedł więc że smutkiem , bo został pokonany !
Teraz w ciszy domostwa planuje zemstę (bo ta najlepiej smakuje na zimno!), i nikt nie wie co to będzie-może zanudzić współplemieńców opowiadanie starych dowcipów aż będą mieli dość i padną przed nim na kolana przyznając się do winy i błagając o litość, albo ze kupi 45 takich samych tortów i każe im je zjeść, kto wie……
Dziwna opowieść, pewnie ktoś to wszystko zmyślił, jedno jest pewne, że słuchając zazdrościłem temu facetowi jego przyjaciół, i w tym samym momencie uprzytomniłem sobie, że ja mam o wiele lepszych i fajniejszych Przyjaciół motocyklowych, których niniejszym pozdrawiam
