Rob, taki nie poważny jesteś na tym zdjęciuRob_trike pisze: ↑04 lut 2024, 13:58przypomina się wszystko jak by to było wczoraj A winkle pierwsza klasa
Dzięki Gregor za zajebiste opisy Fakt zdjęcia tego nie oddają ale uczucie wolności tam jest wszechobecne
![]()
![]()
20170731_192054 (Copy).jpg20170731_171527 (Copy).jpgUwielbiam zjazd z Transfogarskiej (Copy).jpg
Rumunia 2023
- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
tak , lekko wątek zgubiłem bo musiałem opuścić kompa, ale może jakoś dokończę dzisiejsze wypociny 
 
Tak jak Rob wspomniał widoki zapierają dech , żadna fota tego nie odda, ale coś w przybliżeniu pomaga sobie wyobrazić
 Jest pięknie i moje umiejętności rosną z minuty na minutę , dodaje sobie więcej odwagi i co kolejne zatrzymanie przyglądam się oponie, czy są jeszcze cycki na rancie ? Czy już pozwoliłem sobie na zamknięcie opony do granicy ryzyka, nawet Konrad z Grześkiem zobaczyli zmianę w mojej technice jazdy, a mi z tego powodu pojawiał się banan na gębie 
 
tego miłego dnia pełnego wrażeń przyszło nam dokończyć na przedmieściach miasta SIBIU , na bardzo ciekawie położonym campingu z widokiem na kościół warowny w oddali, w trip planneże zakładano nocleg w jakimś pensjonacie, my jednak wybraliśmy namiot, noce były bardzo ciepłe, a miejscówki które nam się udawało wybrać oferowały pełne zaplecze sanitarno-kuchenne i oczywiście było to bardzo tanie rozwiązanie, średnio od 50-100 lei kosztował pobyt na takim campingu, wszystko zależało od miejscówki i standardu 
 oczywiście bez wieczornej biesiady by się nie obyło przecież wrażenia trzeba sobie opowiedzieć, a i tutaj była utrata dobrej kiełbasy przez Kondzia, zostawił biedaczyna na stole na noc 
 pieski bezdomne się dobrały i kiełbę za jakieś 50 lei oszamały 
 poranek z planowaniem kolejnego dnia, a przed nami kolejna rozkosz dla motocyklisty, tym razem TRANSALPINA  odcinek jeden z dłuższych  
  287km, a w naszym przypadku jeszcze jakieś 80km więcej niż przewidywał plan, to już w następnym poście 
			
			
						Tak jak Rob wspomniał widoki zapierają dech , żadna fota tego nie odda, ale coś w przybliżeniu pomaga sobie wyobrazić
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- winda
 - Secretary

 - Posty: 15028
 - Rejestracja: 25 kwie 2009, 18:31
 - Lokalizacja: LUBLIN
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Byłem tam 20 lat temu. Smaka mi zrobiłeś na kolejną wycieczkę tam. Boje się jednak że przez ten czas zaszly duże zmiany na minus. Z drugiej strony jak nie pojade to nie sprawdze 
			
			
									
						
							RÓBMY TO SZYBKO ZANIM DOTRZE DO NAS FAKT, ŻE TO
KOMPLETNIE BEZ SENSU
			
						KOMPLETNIE BEZ SENSU
- kowall
 - Sergeant

 - Posty: 3388
 - Rejestracja: 31 paź 2013, 14:00
 - Lokalizacja: Olesno
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
No to musisz sprawdzić , ja sprawdziłem w km. wychodzi mi 1400km. ty i skorpion (też się wybiera) macie tylko 1200km. 
 trzeba omówić termin 
			
			
									
						
										
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Więc mamy ostatni dzień naszych wojaży , tym razem TRANSALPINA DN67C, druga droga co do popularności w Rumunii, bardziej widokowa niż TRASFOAGARSKA , dlaczego? Jest mniej osłonięta lasami do tego jeszcze wyżej położona bo na szczycie osiągamy 2145m n.p.m , droga jest pokryta dużo lepszym asfaltem, a co za tym idzie bardziej pozwala na motocyklowe szaleństwo, jest jeszcze bardziej kręta, a swoją bezkresnością dodaje wielkie ciary na skórze. Uwierzcie mi , bo to przeżyłem i do dziś dnia pamiętam szlify rantem kufrów oraz zamykające się podnóżki podczas wspinania się po serpentynach które są dość ciekawie wyprofilowane ku wzniesieniom 
 chyba dwa razy zrzucało mi nogę z podnóżka, a nogę podrywało do góry, prawy kufer ma ślady do dziś 
 , ale najpierw trzeba tam dojechać 
 
Ruszamy o 8.00 oczywiście pierwsze zadanie to dotankować motocykle pod korek i w drogę...
Jeszcze dobrze się nie rozgrzaliśmy, a już po około 40km mamy przymusowy postój
  Grześ łapie druta na głębszym zakręcie i po wejściu w kolejny słyszy niepokojący hałas , po zatrzymaniu jest widoczny winowajca 
 
Okazuje się że mamy kolegę dość profesjonalnie przygotowanego do podróżowania , zdany na swoje umiejętności, a nie pomoc ,, asistance" wykłada cały potrzebny sprzęt do szybkiej naprawy opony, sznuruje oponę i po kilku dziesięciu minutach startujemy dalej w drogę 
  
Obowiązkowa wlepa na tablicy rozpoczynającej drogę 67C , my tu byliśmy i jeszcze wrócimy 
 
Pogoda tego dnia była bardzo dziwna, wprawdzie deszcz nas nie złapał, ale jazda na przemian raz w dużym słońcu, a później pod osłoną chmur które czasem wydawało się że wiszą tuż nad głową dawały ciekawe odczucia, najciekawsze było to że mijaliśmy motocyklistów zmoczonych, mieliśmy odcinki asfaltu suchego i bardzo mokrego, nam sprzyjało szczęście i całą trasę pokonaliśmy bez kropli z góry na ubraniach, owszem motocykle były brudne i mokre, ale od asfaltu i tego co na nim się znajdowało. Sam wjazd na szczyt spowolniły owce, oraz baran w aucie który oczywiście nie dał spokojnie przejść zwierzakom na drugie pastwisko, jemu przecież się śpieszy ( oczywiście ze wstydem dodam że był to Polak)
Tu na tej drodze można by się zatrzymywać co jakiś czas, takie widoki że trudno zdecydować się który wybrać i zrobić to bezpiecznie dla innych uczestników ruchu, człek zobaczy takie piękno przestrzeni i gór które do tej pory przeważnie przemierzał w formie pieszej np. w Tatrach i będąc na którymś z dwutysięczników mówił WOW!!! To nie to samo, to robisz na kołach, jesteś wysoko w górach i czujesz tą adrenalinę, dreszczyk emocji .
Prędkość, wiatr wysokogórski, inne powietrze, zatykające się uszy wynikające z różnic ciśnienia... kurde trudno jest to dokładnie opisać.
Może po prostu wkleję kilka fotek
 
zjeżdżając przed szczytem w lewo można wjechać drogą szutrową na wysokość 2189m , tam nawet wjeżdżają kampery!!!
ten dzień dał mi wiele frajdy z jazdy, moja śmiałość w zakrętach osiągała punkt zenitu 
  czasem na skraju ryzyka więc po zatrzymaniu serducho biło dwa razy szybciej niż podczas orgazmu  
 
Grześ przeżył chwilę grozy, która skończyła się bolesnym stłuczeniem kolana, tutaj brawura wzięła górę
 podczas szybkiego hamowania wymyślił sobie efektowne zawrócenie i coś poszło nie tak... Motocykl nie ucierpiał, szybka akcja z podniesieniem motocykla i dalej w drogę.
Tak nas ujęła cała droga, że przejechaliśmy zjazd w kierunku naszego ostatniego campingu
  dotarliśmy do jakiegoś miasteczka i tam zorientowaliśmy się że trzeba wrócić jakieś 80 km, ale spokojnie nie na marne 
  widoki w przeciwnym kierunku też były piękne, jedynie zmęczenie lekko dawało we znaki co widać na foto ze stacji paliw 
			
			
						Ruszamy o 8.00 oczywiście pierwsze zadanie to dotankować motocykle pod korek i w drogę...
Jeszcze dobrze się nie rozgrzaliśmy, a już po około 40km mamy przymusowy postój
Prędkość, wiatr wysokogórski, inne powietrze, zatykające się uszy wynikające z różnic ciśnienia... kurde trudno jest to dokładnie opisać.
Może po prostu wkleję kilka fotek
Grześ przeżył chwilę grozy, która skończyła się bolesnym stłuczeniem kolana, tutaj brawura wzięła górę
Tak nas ujęła cała droga, że przejechaliśmy zjazd w kierunku naszego ostatniego campingu
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
musiałem coś zjebać bo weszło dopiero na tej stronie 
 
Pozytywy były oczywiście i inne, dotankowane motocykle, jakiś kebab, lody i najważniejsze to ta właściwa tablica na wlepy
 
Opracowana trasa kończyła się na Campingu Amonte , bardzo miły gość który to prowadzi przyjmuje tylko gotówkę i najlepiej w euro 
 
wyposażenie bardzo dobre, kuchnia, grill, ognisko, super prysznice , bar i mała gastronomia koszt to 15 euro, a jeszcze strumień tuż przy polu namiotowym więc usypianie z pięknym szumem wody w tle bajka
 
Po rozbiciu obozowiska , Konrad musiał wsiąść na moto i udać się do pobliskiej stacji paliw po lód w kostkach, kolano Grześka nie wyglądało dobrze, a na następny dzień szykuje się kawał drogi do polski. Oczywiście wieczorne sposoby na znieczulenie były bardzo istotnym etapem rekonwalescencji i rano wstał jak młody Bóg
 
Wieczór był bardzo długi, było co opowiadać po tak wspaniałym dniu, a zarazem planowanie powrotów. Naszym celem dnia jutrzejszego jest dotrzeć na strzała do Gnojnicy, a mamy tam niespełna 700 km
 Moje opowiadanie o tym miejscu podczas wieczornej biesiady skusiły Grześka z Piły i raniutko poinformował nas że chce z nami tam dojechać, a następnego dnia rozjedziemy się w swoich kierunkach, nie widziałem w tej decyzji żadnych przeszkód, uprzedziłem Grzesia że wygód tam nie ma, a jedyną zaletą tego miejsca jest klimat starej chaty z zimną bieżącą wodą i brakiem toalety w budynku. Zapytał mnie jeszcze raz czy może z nami dalej jechać ? Moja odpowiedź była jednoznaczna , TAK jedziemy wszyscy razem, wieczorem robimy grilla, pijemy leżajska, rano jajecznica i tyle w temacie...
Oczywiście moja nawigacja była ustawiona na przejście graniczne w okolicy Satu Mare i był to bardzo prawidłowy wybór, ale Panowie wymyślili sobie skracanie drogi
 , no i po wybraniu trasy przez Kondzia i Grzesia jedziemy  
 
Jak później się okazało nie każde przejście graniczne Rumuńsko-Węgierskie jest otwarte, co najciekawsze moja nawigacja cały czas kazała zawracać, ale Panowie się uparli i postawili na swoim, ok ja tylko mówię że jest coś nie tak
 
Mina bezcenna na zamieszczonej fotce
 
to tylko dodatkowe kilkadziesiąt kilometrów  
  
Grzesia humor nie opuszczał, ale Kondzio nie wytrzymał mojej ironii , jak wsiadł na moto to znikł za pierwszym zakrętem
  
  
 
Później emocje opadły i wszystko wróciło do normalności , odprawa na granicy przebiegła dość sprawnie i już po paru minutach jesteśmy na Węgrzech , tam jedziemy dość ostrożnie z gazem, bo POLICJA Orbana nie bardzo akceptuje łamanie przepisów, rozglądamy się za jakimś jadłem, pada wybór oczywisty
 KEBAB 
  
  
Po obfitym posiłku na strzała jadymy do samego Barwinka, tam tankujemy motocykle i kierunek Gnojnica, do miejscowości będziemy wjeżdżać od strony południowej, zwracam kolegom uwagę na dość malowniczą okolicę , a gdy zobaczyłem tablicę Gnojnica specjalnie wskazałem to miejsce ręką, po to by po dojechaniu na miejsce zwrócili uwagę na długość miejscowości, a jeszcze specjalnie minąłem naszą posesję i z zamiarem zrobienia koniecznych zakupów na kolację i śniadanie udaliśmy się do sklepu który jest umiejscowiony na początku Gnojnicy ale z innej strony. Robi to naprawdę wrażenie jak przez miejscowość która ma około 9km, położonej w dolinie potoku Gnojnica  
 droga wije się , a po obydwu stronach wieś rozłożona jest na pagórkach  
 
obowiązkowa kolacja i butelka WHISKEY JACK DANIEL'S postawiona przez Grzesia dały nam szczególnie na luz, a i taniec TINKI WINKI też był  
			
			
						Pozytywy były oczywiście i inne, dotankowane motocykle, jakiś kebab, lody i najważniejsze to ta właściwa tablica na wlepy
wyposażenie bardzo dobre, kuchnia, grill, ognisko, super prysznice , bar i mała gastronomia koszt to 15 euro, a jeszcze strumień tuż przy polu namiotowym więc usypianie z pięknym szumem wody w tle bajka
Po rozbiciu obozowiska , Konrad musiał wsiąść na moto i udać się do pobliskiej stacji paliw po lód w kostkach, kolano Grześka nie wyglądało dobrze, a na następny dzień szykuje się kawał drogi do polski. Oczywiście wieczorne sposoby na znieczulenie były bardzo istotnym etapem rekonwalescencji i rano wstał jak młody Bóg
Wieczór był bardzo długi, było co opowiadać po tak wspaniałym dniu, a zarazem planowanie powrotów. Naszym celem dnia jutrzejszego jest dotrzeć na strzała do Gnojnicy, a mamy tam niespełna 700 km
Oczywiście moja nawigacja była ustawiona na przejście graniczne w okolicy Satu Mare i był to bardzo prawidłowy wybór, ale Panowie wymyślili sobie skracanie drogi
Jak później się okazało nie każde przejście graniczne Rumuńsko-Węgierskie jest otwarte, co najciekawsze moja nawigacja cały czas kazała zawracać, ale Panowie się uparli i postawili na swoim, ok ja tylko mówię że jest coś nie tak
Mina bezcenna na zamieszczonej fotce
Grzesia humor nie opuszczał, ale Kondzio nie wytrzymał mojej ironii , jak wsiadł na moto to znikł za pierwszym zakrętem
Później emocje opadły i wszystko wróciło do normalności , odprawa na granicy przebiegła dość sprawnie i już po paru minutach jesteśmy na Węgrzech , tam jedziemy dość ostrożnie z gazem, bo POLICJA Orbana nie bardzo akceptuje łamanie przepisów, rozglądamy się za jakimś jadłem, pada wybór oczywisty
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Poranek niestety ostudził nasze emocje, wstaliśmy około 8.00 , ale tak naprawdę to tylko z powodu aury która panowała na zewnątrz  
  ulewny deszcz od rana dzwonił w blaszany dach, a przed nami jeszcze kawałek drogi, dla nas to tylko 239km, ale Grześ do Piły to już prawie kolejne 700km, a prognozy były bardzo nie obiecujące, jak później pisał to całą trasę jechał w deszczu o różnej intensywności, my natomiast mieliśmy lekkie przejaśnienia i w naszym kierunku pojawiało się jakieś okienko pogodowe 
 
Ostatnie pożegnalne zdjęcie i w drogę  
 
Problemem okazało się zjechanie z góry bo tak moje podwórko jest usytuowane, trzeba było motocykle sprowadzać z asekuracją po obydwu stronach, koło przednie ślizgało się po trawie jak narta, nie było to łatwe mając dodatkowe obciążenie w formie pełnych kufrów , dotknięcie hamulca tylnego blokowało koło, a motocykl sunął się jak chciał, chłopaki ubrani w przeciw deszczówki, ja pierdole nie ubieram się, już byłem mokry po zjeździe na dół, a jak się jeszcze ubiorę w kondona to będzie masakra... Tak też uczyniłem, była to dobra decyzja bo deszczyk z nami był taki sobie, raz mocniejszy, za chwilę przejaśnienia, membrana dawała radę 
  Tak sobie jadymy, aż tu nagle dojeżdża mnie Konrad i pokazuje na zbiornik paliwa 
 , a ostatnie tankowanie było w Barwinku czyli około 90km już miał za sobą podczas startu w Gnojnicy, zasięg jego motocykla przy spokojnej jeździe to jakieś 350km, a że my spokojnie nie jeździliśmy to i zużycie lekko było naciągnięte, najgorsze w tym wszystkim jest to że w momencie wjazdu na autostradę w okolicy Sędziszowa, a zjazdu z S-ki w okolicy Lublina nie ma żadnej stacji paliw 
 
Na tą okoliczność jest tylko jedna rada, albo siadasz na moto i jedziesz na najbliższy zjazd z S-ki szukając pobliskiej stacji paliw, lub otwierasz kufer Gregora który wiezie paliwo jeszcze z przed wyjazdu do Rumunii, a zatankował sobie małą tą rezerwę 5L już w Gnojnicy przed wyprawą
  
  
  pamiętam minę bezcenną Kondzia, niestety nie uwieczniona na foto, bo za dużo wody z nieba tam spadało, a telefon był schowany przed zamoknięciem.
Podsumowując cały wyjazd;
Zrobiłem 2998km
 
Zobaczyłem piękne okolice jadąc w kierunku Rumunii.
Sama Rumunia zapadła mi w głębokiej pamięci i zamierzam tam wrócić i to jak najszybciej, bo wiele jest jeszcze do zobaczenia, nabrałem pewności siebie podczas jazdy po bardzo krętych i stromych drogach, banan na gębie powiększał się z każdym kilometrem.
Spróbowałem pysznej kuchni Rumuńskiej i palinki
 
Poznałem wspaniałego kolegę Grzesia z Piły z którym to planujemy kolejny wyjazd.
Konrada znałem już od lat, ale był to nasz pierwszy dłuższy wyjazd i nie ostatni, planujemy kolejny w tym roku i też Rumunia.
Poznaliśmy fajnych ludzi z którymi kontakt utrzymuję , Ania i Kuba z Zielonej Góry, oraz Arka z Radomska
Mieliśmy też epizod z ludźmi za którymi nie tęsknię
 
Koszt wyprawy zamknął się w około 2,5 tyś, nie żałowałem sobie na nic koledzy również
 
Polecam każdemu, jest tam pięknie i jeszcze w miarę tanio, jak długo tego nie wiemy
 
Jak umiałem tak opowiedziałem o tej wyprawie, może nie jestem poliglotą, ale chyba całkiem nieźle to wyszło
 
Kilka fotek na koniec, takich pozowanych
 
Dziękujemy za komentarze  
  
			
			
						Na tą okoliczność jest tylko jedna rada, albo siadasz na moto i jedziesz na najbliższy zjazd z S-ki szukając pobliskiej stacji paliw, lub otwierasz kufer Gregora który wiezie paliwo jeszcze z przed wyjazdu do Rumunii, a zatankował sobie małą tą rezerwę 5L już w Gnojnicy przed wyprawą
Podsumowując cały wyjazd;
Zrobiłem 2998km
Zobaczyłem piękne okolice jadąc w kierunku Rumunii.
Sama Rumunia zapadła mi w głębokiej pamięci i zamierzam tam wrócić i to jak najszybciej, bo wiele jest jeszcze do zobaczenia, nabrałem pewności siebie podczas jazdy po bardzo krętych i stromych drogach, banan na gębie powiększał się z każdym kilometrem.
Spróbowałem pysznej kuchni Rumuńskiej i palinki
Poznałem wspaniałego kolegę Grzesia z Piły z którym to planujemy kolejny wyjazd.
Konrada znałem już od lat, ale był to nasz pierwszy dłuższy wyjazd i nie ostatni, planujemy kolejny w tym roku i też Rumunia.
Poznaliśmy fajnych ludzi z którymi kontakt utrzymuję , Ania i Kuba z Zielonej Góry, oraz Arka z Radomska
Mieliśmy też epizod z ludźmi za którymi nie tęsknię
Koszt wyprawy zamknął się w około 2,5 tyś, nie żałowałem sobie na nic koledzy również
Polecam każdemu, jest tam pięknie i jeszcze w miarę tanio, jak długo tego nie wiemy
Jak umiałem tak opowiedziałem o tej wyprawie, może nie jestem poliglotą, ale chyba całkiem nieźle to wyszło
Kilka fotek na koniec, takich pozowanych
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- winda
 - Secretary

 - Posty: 15028
 - Rejestracja: 25 kwie 2009, 18:31
 - Lokalizacja: LUBLIN
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Podczas ba mi się ta opowieść. Szkoda że już koniec
			
			
									
						
							RÓBMY TO SZYBKO ZANIM DOTRZE DO NAS FAKT, ŻE TO
KOMPLETNIE BEZ SENSU
			
						KOMPLETNIE BEZ SENSU
- Arek
 - Vice-President

 - Posty: 4662
 - Rejestracja: 29 maja 2011, 20:25
 - Lokalizacja: Żnin
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
no to pojeździłem z Wami 
			
			
									
						
										
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Kilka ważnych informacji , dla tych co mają ochotę na wyjazd do Rumunii 
 
1. Nie kupujcie Lei w naszym kraju, a tym bardziej na Węgrzech !!! Najkorzystniej niestety jest płacić kartą VISA itp... oczywiście sprawdźcie czy Wasz bank nie nalicza za to prowizji, ja płaciłem kartą z konta w banku PeKaO S.A. Wszystkie transakcje były bez prowizyjne, a kurs bardziej korzystny niż w kantorach w Rumunii, a tym bardziej w PL...
2. Oczywiście pamiętajcie i o gotówce, są miejsca gdzie kartą nie zapłacisz; wysoko w górach, przy drodze (za palinkę
 ) u niektórych na Campingu  
  wtedy zabieramy ze sobą EURO ( mi wystarczyło 300) w każdym większym mieście znajdziecie kantor, np. w galerii handlowej, lub na rynku starego miasta, wymieniasz EURO na LEJE bez problemu i masz gotówkę w dobrym kursie, ale nie tak dobrym jak przez płatność kartą, więc warto płacić tam gdzie się da kartą !!! No chyba że lubicie  
 
3. Nie znasz języka ? Pobierz sobie aplikację TŁUMACZA , bez problemu dogadasz się z każdym, chyba że nie będzie zasięgu
 
4. Znajomość Angielskiego owszem pomaga, ale niestety nie wszędzie, mam tego przykłady będąc z Konradem, zna biegle, ale w Rumunii niestety nie wszędzie znają...
4. Palinkę kupuj tam gdzie jest jej mniej wystawione przy drodze, będzie taniej i lepsza. Wierzcie mi mam doświadczenie
 
5. Jeśli chodzi o Policję, na Słowacji i Węgrzech trzeba uważać, nie lubią gdy się przekracza prędkość, najlepiej jechać za lokalsem w terenie zabudowanym, po za można pomykać, ale z rozsądkiem
 , w Rumunii Policja na widok motocykli odwracali głowę, lub machali z pozdrowieniem  
 , oczywiście łamaliśmy przepisy w granicach rozsądku 
 
6. W dużych miastach stawaj motocyklem tam gdzie jest dużo ludzi i najlepiej w miejscach widocznych, chyba że chcesz mieć coś oberwane przez natrętne dzieciaki
 , jak dasz słodycze to dziel równo dla każdego  
 
7. Na żarcie zatrzymuj się tam gdzie jest dużo ludzi, zjesz smacznie i będzie duży wybór regionalnego jadła
 
ps. Po powrocie do Polski i opowieściach w domu jak jest tam fajnie i jeszcze tanio moja Rybcia mi nie odpuściła
 za tydzień byłem tam z powrotem, tym razem autem z namiotem na dachu 
 
Odwiedziliśmy większość miejsc które wcześnie przejechaliśmy na motocyklach, ja grałem obeznanego w temacie i czułem się pewnie 
 
Auto dało nam jeszcze kilka innych możliwości, a przede wszystkim komfort podróżowania w temperaturach pow. 30 C , nie spieszyliśmy się, co za tym idzie mieliśmy czas nie ograniczony na zwiedzanie, bo nawet gdy zajechaliśmy na jakiś camping po nocy, to rozłożenie namiotu dachowego trwa 3 minuty, a później tylko URSUS lub Palinka z colą
 , odwiedziliśmy miejsca które między innymi przejechaliśmy z pośpiechu  
 
Miedzy innymi Wesoły Cmentarz w Sapancie .
Cmentarz jest bardzo charakterystyczny, nagrobki są z drewnianą płaskorzeźbą przedstawiającą scenkę z życia zmarłego, do tego opis na wesoło czym się zajmował, jak żył itp... Cmentarz jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO , wstęp kosztuje 5 Lei, naprawdę warto tam zajechać. Mieliśmy też czas by częściej zatrzymać się i podziwiać piękną architekturę drewnianą, miedzy innymi Zespół Klasztorny BARSANA Również to co Rybcia wypatrzyła po drodze, daje to komfort gdy nie musisz zdejmować kasku lub kurtki za każdym razem, a do tego smażyć się na słońcu w pozostałych ciuchach motocyklisty. oczywiście, dla mnie w poprzedniej wersji wyjazdu bardziej liczyła się jazda na moto i wieczorny reset, ale tym razem też było ciekawie i komfortowo
  podsumowując miało to wszystko swoje zalety i wady.
Zaletą jest fakt opłat za Camping, płaciliśmy za auto i dwie osoby
  namiot umieszczony na dachu nie podlegał opłacie, wadą  były jednak korki w górach, które motocyklem sprawnie omijaliśmy, a tutaj niestety tak się nie da, plus to klima 
 
Generalnie zakup namiotu był trafioną inwestycją na lata, daje o wiele większy komfort spania niż na ziemi, powierzchnia spania to 140x240 więc duże łoże małżeńskie
 , kolejna wada  
 gdy bzykasz to auto pracuje na amorkach  
 
Niema ryzyka podtopienia namiotu, a składanie po deszczu nie sprawia żadnego kłopotu, wystarczy potrząsnąć całą konstrukcją namiotu i woda spływa jak po kaczce
 
Polecam z czystym sumieniem  
			
			
						1. Nie kupujcie Lei w naszym kraju, a tym bardziej na Węgrzech !!! Najkorzystniej niestety jest płacić kartą VISA itp... oczywiście sprawdźcie czy Wasz bank nie nalicza za to prowizji, ja płaciłem kartą z konta w banku PeKaO S.A. Wszystkie transakcje były bez prowizyjne, a kurs bardziej korzystny niż w kantorach w Rumunii, a tym bardziej w PL...
2. Oczywiście pamiętajcie i o gotówce, są miejsca gdzie kartą nie zapłacisz; wysoko w górach, przy drodze (za palinkę
3. Nie znasz języka ? Pobierz sobie aplikację TŁUMACZA , bez problemu dogadasz się z każdym, chyba że nie będzie zasięgu
4. Znajomość Angielskiego owszem pomaga, ale niestety nie wszędzie, mam tego przykłady będąc z Konradem, zna biegle, ale w Rumunii niestety nie wszędzie znają...
4. Palinkę kupuj tam gdzie jest jej mniej wystawione przy drodze, będzie taniej i lepsza. Wierzcie mi mam doświadczenie
5. Jeśli chodzi o Policję, na Słowacji i Węgrzech trzeba uważać, nie lubią gdy się przekracza prędkość, najlepiej jechać za lokalsem w terenie zabudowanym, po za można pomykać, ale z rozsądkiem
6. W dużych miastach stawaj motocyklem tam gdzie jest dużo ludzi i najlepiej w miejscach widocznych, chyba że chcesz mieć coś oberwane przez natrętne dzieciaki
7. Na żarcie zatrzymuj się tam gdzie jest dużo ludzi, zjesz smacznie i będzie duży wybór regionalnego jadła
ps. Po powrocie do Polski i opowieściach w domu jak jest tam fajnie i jeszcze tanio moja Rybcia mi nie odpuściła
Auto dało nam jeszcze kilka innych możliwości, a przede wszystkim komfort podróżowania w temperaturach pow. 30 C , nie spieszyliśmy się, co za tym idzie mieliśmy czas nie ograniczony na zwiedzanie, bo nawet gdy zajechaliśmy na jakiś camping po nocy, to rozłożenie namiotu dachowego trwa 3 minuty, a później tylko URSUS lub Palinka z colą
Miedzy innymi Wesoły Cmentarz w Sapancie .
Cmentarz jest bardzo charakterystyczny, nagrobki są z drewnianą płaskorzeźbą przedstawiającą scenkę z życia zmarłego, do tego opis na wesoło czym się zajmował, jak żył itp... Cmentarz jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO , wstęp kosztuje 5 Lei, naprawdę warto tam zajechać. Mieliśmy też czas by częściej zatrzymać się i podziwiać piękną architekturę drewnianą, miedzy innymi Zespół Klasztorny BARSANA Również to co Rybcia wypatrzyła po drodze, daje to komfort gdy nie musisz zdejmować kasku lub kurtki za każdym razem, a do tego smażyć się na słońcu w pozostałych ciuchach motocyklisty. oczywiście, dla mnie w poprzedniej wersji wyjazdu bardziej liczyła się jazda na moto i wieczorny reset, ale tym razem też było ciekawie i komfortowo
Zaletą jest fakt opłat za Camping, płaciliśmy za auto i dwie osoby
Generalnie zakup namiotu był trafioną inwestycją na lata, daje o wiele większy komfort spania niż na ziemi, powierzchnia spania to 140x240 więc duże łoże małżeńskie
Niema ryzyka podtopienia namiotu, a składanie po deszczu nie sprawia żadnego kłopotu, wystarczy potrząsnąć całą konstrukcją namiotu i woda spływa jak po kaczce
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						- GREGOR
 - Posty: 5840
 - Rejestracja: 22 lut 2010, 10:46
 - Krótki opis: Żyj tak , aby dobrze Cię potem wspominali
 - Kontakt:
 
Re: Rumunia 2023
Nie będę zakładał nowego tematu, bo prawie dotyczy się tego 
 
Niestety mi się nie udało w tym roku wyjechać z chłopakami na Bałkany, ale byli tak mili że na powrocie odwiedzili biednego Gregora na podkarpaciu, a ugościłem jak mogłem, a i radochę też miałem bo se pojeździłem BMW R1250 Z 2019r , a banana miałem od ucha do ucha
 
Wakacje oczywiście z namiotem na dachu
			
			
						Niestety mi się nie udało w tym roku wyjechać z chłopakami na Bałkany, ale byli tak mili że na powrocie odwiedzili biednego Gregora na podkarpaciu, a ugościłem jak mogłem, a i radochę też miałem bo se pojeździłem BMW R1250 Z 2019r , a banana miałem od ucha do ucha
Wakacje oczywiście z namiotem na dachu
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
			
						
							Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...
			
						Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość