Jak to zacząć?
No to zacznę od początku

ponieważ od jakiegoś czasu było planowane odważyć się na dalszą jazdę taką bez pośpiechu, ze zwiedzaniem, czasem na małe wariactwo w męskim gronie, ale koniecznie na obczyźnie

padł wybór na wyjazd do Rumuni z kolegą z pracy Konradem, znanym co niektórym z forum i ze wspólnych wyjazdów Lubelszczyzny do miedzy innymi Silverado i innych akcji.
20230728_173108(0).jpg
Ponieważ pracujemy w jednej firmie CBM Polska łatwiej było nam dobrać termin i łatwiej podzielić obowiązki przygotowania się do wyjazdu, podziału kto co bierze na wyjazd, tak żeby nie dublować bagażu, a przy tym wykorzystać miejsce na maxa na inne potrzebne wyposażenie.
Termin wyjazdu 28.07.2023 po pracy z pierwszym przystankiem w Gnojnicy na Podkarpaciu.
20230729_073317.jpg
Wieczorkiem wspólne piwko i pogaduchy z kuzynem mieszkającym poniżej mojej chałupy.
Okazuje się że już na samym początku wyprawy szczęście nas nie opuszcza
20230728_214957.jpg
Plan jest wyspać się i dotrzeć do Rumuni
IMG_20230728_203858.jpg
Jedziemy zgodnie z triplanerem , no może prawie zgodnie
IMG_20230728_232459.jpg
IMG_20230728_232520.jpg
Raniutko śniadanko, ostatni przegląd motocykli i bagażu, tankowanie i kierunek Barwinek.
IMG_20230729_075336.jpg
20230729_073317.jpg
Po dojechaniu do Barwinka dotankowanie motocykli, kolejna kawa ustalenie zasad łamania przepisów na obczyźnie i w drogę !!!
Kierunek pierwszy nocleg na dziko nad rzeką Samosz, ale to jeszcze kawałek drogi przez Słowację oraz Węgry, na granicy Węgiersko-Rumuńskiej odprawa i nie mała kolejka, oczywiście kolejkę w miarę możliwości omijamy, ale panowie ze straży granicznej i tak się nie śpieszą z odprawami ( gorąc niesamowity

łeb się grzeje pod kaskiem) sama odprawa to formalność, mamy też miłe wspomnienia z oczekiwania w kolejce, poznajemy fajną parę jadącą z Zielonej Góry Anię i Kubę na AfricaTwin z którą to parą w późniejszej podróży po Rumuni krzyżujemy jeszcze kilka razy wspólne drogi.
20230729_154151.jpg
IMG_20230729_153704.jpg
Poza tym ubaw mieliśmy gdy jakiś Azjata przybył na oklep na koniu

jego odprawa trwała najdłużej, chyba bagażnik miał przeładowany
IMG_20230729_155041.jpg
Ok, jedziemy dalej przekraczamy granicę i szukamy od raz jakiegoś jadła, ja oczywiście po Rumuńsku, Kondzio KEBAB
Później stacja paliw i kierunek obóz nad wspomnianą rzeką Samosz, bez przygód by się nie obyło oczywiście wszystkiemu winna jest nawigacja, ale bez niej też było by kiepsko...
Otóż problem tkwił chyba w zgrywaniu tras owego triplanera i powstał błąd lokalizacyjny, owszem nad rzeką ale po drugiej stronie
Tutaj poprawki nanosił na bieżąco Kondzio i za pomocą wujka Googl objechaliśmy kawałek drogi na około by dotrzeć do właściwego miejsca biwakowania, a napiszę że było warto bo miejscówka i wydarzenia które się tam odbyły zapadły mi na długo w pamięci.
20230729_194733.jpg
20230729_194739.jpg
Przypomniały mi się od razu Babki i łajna końskie

co z tymi łajnami ma związek z Rumunią ? Tutaj też były łajna tylko że krowskie i nie każdemu było dane je ominąć

, ale to później...
Biwak rozbijamy pijemy piwko oraz palinkę ( dla niewtajemniczonych Rumuński bimber) oczywiście przywitał nas pierwszy deszczyk, ale tak tylko porosiło i nie było to takie złe, lecz dalszy tok zdarzeń dał nam trochę innych wrażeń
20230729_195746.jpg
Miejscówka położona na lekkim wzgórku i wjazd na nią odbywał się pod lekkim skosem, ale my już byliśmy na miejscu

więc w czym rzecz?
Między czasie w oddali słyszymy jakieś moto, wypatrujemy gościa samotnika na hondzie , machamy do niego bo zawsze to raźniej nocować w większym gronie na wygnaniu i trochę śmielej będzie, nowe znajomości itp. Tak też się staje nowym znajomym okazuje się Arek z Radomska, gość sam sobie jedzie już w przeciwnym kierunku, czyli do domu i zaczyna swoje opowieści , daje nam jakieś porady, spożywamy coś dla lepszej swobody języka i nagle rodzi się pomysł rozpalenia ogniska.
20230729_202715.jpg
IMG_20230729_200151.jpg
IMG_20230729_220429.jpg
Ciemności zapadły bardzo szybko i pozostało nam tylko pilnować ognia , a że ogień widać z oddali to i przyciąga innych
Wypatrzyło nas trzech motocyklistów , jak później okazuje się dwóch panów i pani

pani lekko zrobiona na glonojada

ale przynajmniej kulturalna, a do czego piję ? Otóż jak wcześnie wspominałem o łajnach, deszczyku i lekkim wzgórku to teraz następuję rozwój wydarzeń; pierwszy wjeżdża pan na tiger 1050 , rozpędza się by sprawnie pokonać ów wzgórek ( który wcześnie obejrzał) no i widzimy motocykl obracający się w przeciwnym kierunku ze światłami w niebie

, ów pan się zrywa z gleby podchodzimy podnosimy motocykl pomagamy się pozbierać z miękkiego lądowania na łące poroszonej przez deszcz i zaminowanej przez krowy

, ok jednego mamy z głowy, startuje pani i tu miłe zaskoczenie pokonuje wzgórek bez pośpiechu i zbędnych wrażeń wjeżdża bezpiecznie na GS 800, ale jest jeszcze jeden pan też na tiger 1050 też nowy motocykl

no i mamy REPLAY ów drugiego z panów, którzy w dalszym bliższym poznaniu nie dali po sobie dobrych wspomnień, mimo udzielonej pomocy przez nas tam już koczujących z ogniskiem, trunkiem na rozgrzewkę, pozytywnie wspomnę tylko zachowanie Pani
Dobra są nowi goście więc wiadomo zapraszamy do ogniska, pogaduchy jakiś napitek i tak jak wspomniałem wcześniej uczucia mam mieszane, ale ludziska są różni trzeba z tym żyć

Pomogliśmy rozbić się im po ciemku, podnieśliśmy ów panów z gówna, a zachować się umiała tylko Pani...
IMG_20230729_232915.jpg
Ranek potwierdził moją ocenę, ale cóż nie z nimi mi przyszło podróżować więc jakoś to przeboleję, co później okazało się nie do końca prawdą...
Niestety spotkaliśmy sie na kolejnym miejscu biwakowania, ale tam myślę że trochę panów zawstydziła ich Pani
20230730_060913.jpg
20230730_064926.jpg
Dalsze opowiadanie w kolejnym poście...
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Żyj tak, aby Cię potem dobrze wspominali...