Plan był prosty , robimy dwudniowy --mały objazd wokół komina

-- Olesno ,Karpacz ,Szklarska Poręba ,Leśna ,Olesno . W pierwszy dzień (sobota ) wejść na Śnieżkę i zwiedzić świątynie wang i drugi dzień (niedziela ) jechać do Szklarskiej zobaczyć wodospad Kamieńczyka a potem do Leśnej zwiedzić Zamek Czocha i powrót . Plan zrealizowany całkowicie i byłoby to wszystko w tym temacie , ale zawsze są niespodzianki

.
Wyjazd o piątej , mijamy Wrocław , zjeżdżamy z autostrady mijam DWIE STACJE BENZYNOWE na liczniku mam przejechane 170 km (na baku robię max 230 km) ale za 20 km jest mcdonalds i następna stacja , jedziemy dalej , przy 178 km silnik robi uuuu i stoimy w szczerym polu , zabrakło paliwa , i dopiero teraz mi się przypomina że wczoraj jak go tankowałem to miałem tylko stówę i nie był dolany do końca ,k........a, co robić ,do stacji za mną jakieś 8 km , ale przecież nie pójdę z buta , idę na drugą stronę i łapię stopa , ruch jak na autostradzie ,ja macham , macham ,maaaaaaaaaacham i tak po dziesięciu minutach się k...a zastanawiam czemu nikt w szczerym polu nie chce się zatrzymać małemu facetowi ubranemu w skóry z dziwnym nakryciem głowy , kurwuję już na całego , wiara w ludzi upada a tu po drugiej stronie zatrzymuje się mustang idę do niego i w tym samym czasie zatrzymuje się jeszcze inny , ale ja walę do mustanga

, pyta się w czym może pomóc ?, potrzebuje podwózki do stacji po paliwo mówię , wsiadam zawracamy i jedziemy , gościu w kapeluszu , skądś go znam .... okazuje się że jedzie do Warszawy bo ma spotkanie o 11 i się kurewnie spieszy , przejechał mnie ,ale po 4 km się wrócił bo nie dawało mu to spokoju , jedziemy --zapierdalamy--Ford Mustang wersja GT silnik V8 5L 421 koni

wysiadam przy stacji on jedzie dalej ,na stacji dostaję baniak po płynie ,tankuje podchodzę do gościa i się pytam czy jedzie na Jelenią Górę , nie , ale co się stało ?, potrzebuje się dostać do motoru , wsiadaj jadę w drugą stronę ale to nie problem i cie podwiozę , normalnie WIARA W LUDZI MI WRÓCIŁA ,wracam, czas operacyjny wyszedł jakieś pół godziny , wysiadam z auta a żona się pyta czy wiem kto mnie podwiózł , nie ,to był aktor Janusz Chabior (Botoks ,Kobiety Mafii, Pitbull) wiedziałem że go znam

a dalej to już poszło jak zaplanowaliśmy , zdjęcia jakieś zapodam potem , ale to nie one są najważniejsze , najważniejsze żeby jeździć , dosiadać te nasze traje , czuć wiatr i komary w zębach , no i nie można zapomnieć o ludziach którzy choć sami nie mają czasu dla siebie mają go dla innych........
Na liczniku wyszło 676 km

więc tak jak pisałem na początku --mały komin--
