W związku z tym że opłaciłem utrzymanie serwera to pozwoliłem sobie na wrzucenie kolejnych zdjęć które go trochę obciążą

W tym roku wyjazd wakacyjny całkiem inny. Jak niektórzy zauważyli i na Rancho i w Silverado wyjątkowo byłem na dwóch a nie na trzech velorexowych kołach. Velorex miał zostać w tym roku usprawniony i mimo że zacząłem już w marcu to jakoś tak wiele innych rzeczy i problemów ogólnej maści się nałożyło że biedaczek dalej stoi w garażu licząc na kolejny sezon.
Jak jest mało czasu to należy działać szybko i własnie tak na szybko z małżonką moją Karoliną postanowiliśmy sami bez dzieci odwiedzić moją siostrę która ze szwagrem od 3 lat mieszkają w Turcji. Szwagier jest rodowitym Szwajcarem i tam się dorobił wcześniejszej emerytury w sektorze bankowym więc mając już dzieci dorosłe sprzedali dom koło Zurychu budując nowy na zboczu pewnej góry gdzie z własnego basenu mają widok na Morze Śródziemne. Niestety podróż na kołach czy to dwóch, trzech czy nawet czterech w odległości 3.5 tyś km w jedną stronę spowodowałaby że po powrocie z wakacji musielibyśmy wziąć urlop żeby odpocząć po podróży. Szybko padło na lot czarterowy pewnego biura podróży i jako jedyni którzy nie lecieli na wykupione wakacje dostaliśmy sie bardzo tanio na południe Turcji.
Na miejscu dowiedzieliśmy się że Turcja to bardzo bezpieczny kraj a po tygodniowym pobycie nawet sie o tym przekonaliśmy. Nikt w żadnym miejscu czy to plaża czy to targowisko czy nawet jak byłem u fryzjera i golił mnie brzytwą nikt nie wykonał nawet gestu żebyśmy mogli czuć sie przestraszeni.
Do rzeczy...dlaczego tutaj opisuje swoje wakacje...
Spakowawszy do walizki moją skórzaną kamizelkę z bardzo dla mnie ważną (bo nikt do tej pory nie obdarzył mnie takim braterskim zaufaniem) nową Naszywką Brotherhood 20 TRAJKERSI miałem chytry plan pożyczenia od szwagra motocykla w celu polatania sobie po południowym wybrzeżu Turcji.
Plan był bardzo prosty - zapytałem siostrę czy można gdzieś tam wypożyczyć motocykl...ona mi na to że tu mozna wszystko wypożyczyć ale przysyłając mi zdjęcie KTeMa szwagra zapytała czy ten mi nie wystarczy... ja zdziwiony że szwagier ma jakiegoś jednoślada że wystarczy i jest OK. Miała to być niespodzianka dla żony więc kamizelka spakowana na dnie w mojej walizce i wszystko gra.
Trasę wyznaczyłem z Dalyan (czyli tam gdzie mieszka siostra) wybrzeżem morza Śródziemnego do miejscowości Kaş (prawie że najdalej wysunięty punkt na południe w tej części Europy (jeżeli Turcję zaliczymy do Europy).
Niestety rzeczywistość okazała się smutniejsza. Przepisy w Turcji mówią że cudzoziemieć nie może pożyczyć pojazdu zarejestrowanego na tureckich blachach chyba że robi to z licencjonowanej wypozyczalni bo ubezpieczenie tego nie obejmuje. Se pomyślałem w nosie to mam i tyle. Siostra podpowiedziała mi tylko że w razie kontroli mam powiedzieć że szwagier jeszcze spał i wziąłem bez jego wiedzy... kuźwa powiedzieć...łatwo powiedzieć zeby cokolwiek powiedzieć w tym języku.
A że ten rejon jest w strefie przygranicznej i obawiają się że ktoś może się dostać drogą morską to niestety często są kontrole na drodze i przez zwężony odcinek drogi przejeżdża się w szpalerze uzbrojonych w długą broń policjantów więc stwierdziłem że nie bedę ryzykował robiąc w sumie 300 km więc polatam sobie po okolicy. Paliwo ok 5.2-5.40 więc dużej różnicy cena nie robiła. W jeden dzień polataliśmy motocyklem a w inny pożyczonym autem. Zabawa przednia... i teraz już wiem że tam gdzie nie dojadę na 2 czy na 3 kołach to polecę żeby na miejscu coś wypożyczyć. Taki plan na przyszłość

Dziękuję za NASZYWKĘ!!! Tylko ta Naszywka upoważniła mnie do tego żeby na tym forum pochwalić się tym wyjazdem. A Wy sprawiliście że mimo że uważam się za "samotnego wilka" (bo tak jest łatwiej planować i realizować swoje podróże) to wiem że zawsze jest ktoś z Naszywką do kogo można wsiąść i podjechać jak np na Rancho

Pozdrawiam Wszystkich
