ja to słyne we firmie jako wykańczacz ludzi

Kiedys wybijałem łożysko z kolesiem, a że wszystko sie juz połamało a łozysko dalej siedziało to wziąłem młotek i waliłem wiekszym młotem. Odprysk młotka wbił sie koloesiowi gdzieś w okolicach jaj. Jak pojawiła sie na dole kałuża krwi to zdladł - ja dopiero jak zdjął spodnie i sie okazało że krew w rytm muzyki sobie tryska jak fontanna. Do szpitala na drugi koniec miasta mialem rekordowy czas

Drugi raz drugi koleś, tez akcja z młotkami ale przy tylnym moscie od widlaka

tym razem kawałek sworznia wbił mu sie w palec wskazujący prawej reki. Unieszkodliwiony na 3 tygodnie. Trzeci raz koleś młody/nowy (jeego wina) włożył palec pod maszt ktory opuszczałem na klocki. Zdązyłem podnieść - palec prawie uratowany. Dlatego lubie pracować sam, sam właże wszędzie i uważam na siebie a nie jeszcze na kogoś

poza tym nikt nie chce ze mna na akcje jezdzić bo się boją po prostu
