Podkapackie.... inaczej
: 31 lip 2022, 14:03
W sumie chyba wszysyko zaczęło się we wtorek. Szybki wypad na roztocze. Frampol, Szczebrzeszyn, Nielisz. Taki standard objazdowy ale odkryciem przypadkowym był Skierbieszowski Park Krajobrazowy. Rewelka. Niby znam roztocze a zawsze mnie zaskakuje... . Pawrót raczej na azymut bo między dwiema chmurami bur?owymi. Dopadła nas tylko jedna i to 40 km od domu więc się nie liczy. Wyszło 350 km.Ubrania schły dwa dni. W tym czasie traja dostała nowy rozrząd, pompe płyny, płyn, pasek itd. Sobota miała być domowa. Żona jednak zadbała o moje ciśnienie wię mus jechać. Ale od początku...
Na początku podziękowania dla Szefcia. Znowu mi dupe uratował
. Decyzja. Jadę do Jarosławia. Road Runners robią tam imprezę.
Z domu wyjechałem w delikatnym deszczu. Już w Niemcach nie padało. Droga do Jarosławia szybka , nudna i gorąca a prędkości autostradowe.W Jarosławiu na rynku ze 30 minut i plan na Gnojnice. To aktualna siedziba Gregora. I tylko godzinka autoatradą z Karosławia.Na autostradzie dawałem ostro aby zdążyć przed burzą nachodzącą nad autostrade od Rzeszowa. Myślałem że mnie tylko liźnie a przyszło pzejechać w poprzek chmury. Desz jak deszcz. 80km/h dało się jechać. Stresa tylko miałem jak boczny wiatr zaczą mnie przestawiać. Do Gnojnicy dojechałem już po suchym. Dwie godzinki na włościach u Gregora. Radar mówił że jak rusze o 19 stej do domu to będę między chmurami jechał. Przypomniałem sobie że mam przeciwdeszczówkę więc założyłem. Radar chyba putinowski bo już koło Rzeszowa mokłem. Delikatnie. Tak se jechałem licząc w myślach paliwo i kilometry. Liczyłem aż do okolic węzła Strzeszkowice przed Lublinem gdzie zabrakło paliwo
. Stanąłem se na poboczu s19 cichutko aby nikomu nie przeszkadzać. Nawet podepchałem pod wiadukt aby sucho było. Zadzwoniłem po Szefcia i se czekam na niego i paliwo ale bardziej na paliwo
. Było nudno do póki nie przyjechały dwie ciężarowe straże pożarne. A na końcu służba drogowa. Afera na całego. Straże mrugają, blokują jeden pas. Służba rozstawia pachołki. Korek na s19
. Strażaki se robią zdjęcia. Atmosfera rodzinna. Szefcio widział tylko końiec akcji z jedną strażą. Okazało się że jakiś debil co na kamerach siedzi wezwał słusznie służbę od pachołków oraz huj wie po co dwie straże z Bełżyc. Szefcio przywiózł paliwo. Traja odpaliła i jade. Deszcz jak by zbierał siły na ten moment. Zaczeło napierdalać ostro. Ciemno. Nic nie widać. 80km/h na s19. Ostatnie 40 minut jazdy dały mi najbardziej po dupie. Pleksi z kasku, noc i deszcz to nie jest dobre połączenie. Dojechałem o 23. Nie istnieją ubrania przeciwdeszczowe. Kamizelka w czwartek wyschła po wtorku. Zobaczymy kiedy teraz wyschnie. Tydzień zamknął się wynikiem 900km. Dzięki Szefciu za zajebistą traje.
Okazuje sie że przy prędkościach autostradowych już nie pali 5 litrów
. Czy żałuje że wczoraj wyjechałem? Nieee !!!!!! 
Tak to wyglądało z mojej perspektywy....
Na początku podziękowania dla Szefcia. Znowu mi dupe uratował
Z domu wyjechałem w delikatnym deszczu. Już w Niemcach nie padało. Droga do Jarosławia szybka , nudna i gorąca a prędkości autostradowe.W Jarosławiu na rynku ze 30 minut i plan na Gnojnice. To aktualna siedziba Gregora. I tylko godzinka autoatradą z Karosławia.Na autostradzie dawałem ostro aby zdążyć przed burzą nachodzącą nad autostrade od Rzeszowa. Myślałem że mnie tylko liźnie a przyszło pzejechać w poprzek chmury. Desz jak deszcz. 80km/h dało się jechać. Stresa tylko miałem jak boczny wiatr zaczą mnie przestawiać. Do Gnojnicy dojechałem już po suchym. Dwie godzinki na włościach u Gregora. Radar mówił że jak rusze o 19 stej do domu to będę między chmurami jechał. Przypomniałem sobie że mam przeciwdeszczówkę więc założyłem. Radar chyba putinowski bo już koło Rzeszowa mokłem. Delikatnie. Tak se jechałem licząc w myślach paliwo i kilometry. Liczyłem aż do okolic węzła Strzeszkowice przed Lublinem gdzie zabrakło paliwo
Tak to wyglądało z mojej perspektywy....