A więc tak :
Plany na dziś były ambitna i pewnie na wyrost ale cóż kto nie ryzykuje ten nie ............
Miałem plan , wstaję 4.30 pakuję się i w drogę . Pół godziny opóźnienia niż to przewidziałem ale do 22 gier wczoraj traję składałem i rano trzeba było to i owo poprawić . Cel - Kalisz
Do Radomia bez najmniejszych problemów więc myślę jest dobrze -.
Za Radomiem trafiłem na odcinek drogi ( ciężko to nazwać drogą) chyba ze trzy kilometry gdzie wytelepało mnie niemiłośiernie , ale i to przetrwałem . Czas na tankowanie ,miejsce dobrze znane prawie wszystkim czyli stacja CPN Orlen Sulejówek . Włączyłem kierunkowskaz aby zasygnalizować skręt a tu jakiś dupek trąbi za mną ,myślę sobie debili śpieszy mu się .
Ups ja wrzucam bieg a tu jeden wielki jazgot ,no myślę sobie jest dobrze .
Poszło łożysko na wysprzęgliku ! .Ale to nie koniec dobrych wieści : brak całego klosza na lewym błotniku i ani jednej żarówki ,prawy jest ale też nie świeci nic .
; Apteczka podręczna ; jest więc działamy , w prawym nadkolu wszystkie żarówki powypadały z oprawek .To ten ch..... trąbił na mnie !
Dobrze że na CPN zjechałem to kupiłem no i cóż mus nawracać
. Prawie całą trasa powrotną do Radomia na jednym biegu no i ten pierd...... odcinek z dziurami .
Ja przeżyłem traja nie koniecznie , odpadł reflektor i wpieprzył się pod tylnie koło, nawet nie miałem się jak zatrzymać bo sznur samochodów za mną .Jest dobrze myślę sobie tylko się nie denerwuj ........
Jjazd na CPN iiiiiii znów po żarówki ....
Po sprawdzałem co się do .
Brak filtra powietrza i pokrywy bezpieczników ....
Jestem już blisko domu tylko 90 km , niedziela chandlowa to kupię jakiś worek i będę zbierał co mi jeszcze odpadnie .
Reszta drogi bez większych problemów nie licząc temperatury na silniku po wyżej 100 .
Plan nie zrealizowany ale przeszło 400 km nakręcone
Teraz siedzę i się śmieję z tego i do następnej wyprawy czas sprzęt szykować .