Czuje się odrobinę współgospodarzem imprezy w Silverado. Odrobinę, bo jednak to własność Sebastiana
Jak w życiu bywa, tak i tym razem zdarzyło się kilka zgrzytów, które jednak porysowały odrobinę wizerunek przefajnego spotkania. Otóż nie zawsze czytamy informacje, które organizatorzy zamieszczają na plakatach. Stąd też wiem, że niektórzy uczestnicy wyjechali trochę dotknięci kwotą zostawioną przy wjeździe. Wystarczyło, zgodnie z informacjami od Silverado, zarejestrować się przed przyjazdem i zapłacić 20 zł, zamiast opłaty wjazdowej... Sebastian jest człowiekiem otwartym, można z nim pogadać, można wjechać autem płacąc jak za moto, ale trzeba to jednak ustalić wcześniej, bo w trakcie imprezy też ma pełne łapy roboty. Napisanie maila nic nie kosztuje, a nie chciałbym, żeby pozostało w Was wrażenie skrajnej komercjalizacji imprezy. Pamiętajmy o tym w przyszłym roku, jeśli będziecie się wybierać ! Zapewniam, że jesteśmy tam wszyscy bardzo mile widziani, bo też i my zostawiamy po sobie dobre wrażenie. Ponad 400 sprzętów, na moje oko grubo ponad 1000 ludzi się przewinęło i spokój, jak w najbardziej kulturalnym towarzystwie
Żadnych zadym, pełna kultura. Szacun, Panie i Panowie.
Ale przede wszystkim usiadłem, żeby podziękować za Waszą obecność, za kawal serca poświęcony na niełatwy tym razem przyjazd, bo gorąco było okrutnie, za każdy uśmiech, przybita piątkę, czy nawet skinienie głową. Jesteście naprawdę niesamowici. Przejechać niejednokrotnie ponad 500 w jedną stronę, to jest wyczyn, dziękuję ! Ale i tym którzy mieli 10, 20 50 czy 100, każdy z Was tworzył imprezę, jakiej Silverado nie pamięta.
A jeśli z kimś nie zdążyłem pogadać, lub może nawet się przywitać, to po prostu wybaczcie
Do zobaczenia i LWG !