było zajefajnie ! towarzystwo doborowe, trochu mało trajek, ale przeciez nie o ilość chodzi, liczy sie jakość
pogoda do jazdy wspaniała, jazda odbyła sie prawie bez przygód : tylko raz szukałem w swojej trajce prądu błądzącego w drodze do rozrusznika, a wszystko przez kolegę G., który skracał drogę w celu odwiedzenia swego wujka, którego i tak nie było w domu, w każdym razie jak już wykorzystaliśmy wszystkie znane mozliwości takie jak wymiana bezpieczników i przekaźnika, wykonalismy wspólnie z Gregorem stosowna instalację obejściową w postaci dwóch kabelków przyczepionych opaską do podnózka pasażera -zwarcie ww kabelków dawało prad na rozrusznik ! byłem uratowany.....
kto wie, moze nawet tego samego dnia zauwazyłem ,że przycisk od startera na kierownicy sie zablokował w pozycji "on" i to był chichot martwej natury kpiacej z "fachowców" czyli nas obu !!!
reszta podróży obyła się bez przeszkód, drugiego dnia z letkim szumem w głowach pojechaliśmy zwiedzać piekne okolicznosci przyrody w poztacc Beskidu Niskiego, który potraktował mnie i moja trajke btutalnie: te wszystkie patelnie, agracki i inne winkle uswiadomiły mi, że moja trajka raczej sie nie nadaje dojazd w górkach
miejscami moje przednie koło wykładało się prawie do styku z jezdnią, zatem niebawem, po zakończeniu sezonu gumówka w dłoń i do roboty !droga powrotna była nudna, bez przygód, w każdym razie wyjazd udany, zwiedzonych było pare ciekawych miejsc, w tym kościółek a 1520-tego roku, warto było pojechać ! polecam !