Last minute
: 05 lip 2019, 21:15
Miałem kilka godzin wolnego.Takiego dla siebie. Co by tu porobić? Iść reperować trajkę? Niee trzeba ją brać na przetrzymanie
KU memu zaskoczeniu uświadomiłem sobie że nigdy nie widziałem wschodu słońca w Bieszczadach.....
Szybkie pakowanko. Trampka szykuje do trasu poprzez tankowanie paliwa. W końcu to Honda
Ruszam o 22.30. Po dziesięciu kilometrach olśnienie: zapomniałem noże. Nosz kurrrr. Kilka minut później jedziemy we trzech. Trampek,nóż i ja.
Pogody nie sprawdzałem. Przeca to lato.... . Pizga. Pizga zajebiscie.Po dwóch godzinach przypomina sobie że mam przeciwdeszczówkę. Zakładam jest lepiej ale nie zaryzykuje określenia ze ciepło
Wchodzę na stację paliw płacić za paliwo. Środek nocy. Nie wiem jak wyglądam ale pani tasuje mnie wzrokiem i bez słowa robi kawę z czymś tam. Nie znam się bo nie pijam kawy. Jedziem dalej. Za Przemyślem, czyli już góry, masakra. Niezliczone ilości saren,łani, jeleni przy drodze i na drodze. One kurwa domu nie mają? Na bezsenność cierpią? Prędkość spada do 60 km/h bo cholera wie co im po głowie chodzi
O 4.00 jestem w Lutowiskach. Znaczy na parkingu, przy pętli bieszczadzkiej, z pięknymi widokami. Czekam na naszą gwiazdę. Sprawdzam temperaturę. 8 stopni. Lato kurwa. Zgodnie z przewidywaniami słońce wzeszło jak co dzień a i temperatura zaczyna piąć się w ludzkie rejestry.
Lecim dalej. Wołosate pod Tarnicą. Są tylko zaskoczeni pogranicznicy i ja
Potem standard. Pętla bieszczadzka, Wetlina itd. Mijam tylko z pięć aut więc serpentyny moje bo jest dopiero szósta
Mus coś zjeść więc miejsce na ten rytuał potrzebne. Jest za Smerkiem. W tych pięknych okolicznościach przyrody, tulony przez szum rzeki, usnąłem na trawce na godzinkę.
Organizm wzbogacony o kalorię i sen domaga się jazdy. Lecim dalej czyli reszta pętli. Polańczyk, Solina itd. Fajnie ciepło.
Pół godziny prze domem darmowe mycie motocykla i ciuchów i o 14-stej jestem w domu.
Zrobione 750 km. Jestem styrany jak koń po westernie ale nikt mi nie powie że wschodu słońca w Bieszczadach nie widziałem
Trampek spalił 4 litry na 100km i jest na sprzedaż

KU memu zaskoczeniu uświadomiłem sobie że nigdy nie widziałem wschodu słońca w Bieszczadach.....

Szybkie pakowanko. Trampka szykuje do trasu poprzez tankowanie paliwa. W końcu to Honda

Ruszam o 22.30. Po dziesięciu kilometrach olśnienie: zapomniałem noże. Nosz kurrrr. Kilka minut później jedziemy we trzech. Trampek,nóż i ja.
Pogody nie sprawdzałem. Przeca to lato.... . Pizga. Pizga zajebiscie.Po dwóch godzinach przypomina sobie że mam przeciwdeszczówkę. Zakładam jest lepiej ale nie zaryzykuje określenia ze ciepło


O 4.00 jestem w Lutowiskach. Znaczy na parkingu, przy pętli bieszczadzkiej, z pięknymi widokami. Czekam na naszą gwiazdę. Sprawdzam temperaturę. 8 stopni. Lato kurwa. Zgodnie z przewidywaniami słońce wzeszło jak co dzień a i temperatura zaczyna piąć się w ludzkie rejestry.
Lecim dalej. Wołosate pod Tarnicą. Są tylko zaskoczeni pogranicznicy i ja

Potem standard. Pętla bieszczadzka, Wetlina itd. Mijam tylko z pięć aut więc serpentyny moje bo jest dopiero szósta

Mus coś zjeść więc miejsce na ten rytuał potrzebne. Jest za Smerkiem. W tych pięknych okolicznościach przyrody, tulony przez szum rzeki, usnąłem na trawce na godzinkę.
Organizm wzbogacony o kalorię i sen domaga się jazdy. Lecim dalej czyli reszta pętli. Polańczyk, Solina itd. Fajnie ciepło.
Pół godziny prze domem darmowe mycie motocykla i ciuchów i o 14-stej jestem w domu.
Zrobione 750 km. Jestem styrany jak koń po westernie ale nikt mi nie powie że wschodu słońca w Bieszczadach nie widziałem

Trampek spalił 4 litry na 100km i jest na sprzedaż
