W koło komina , czyli Wąwolnica i Kazimierz Dolny :)
: 04 lip 2016, 22:44
Wiedząc że traja Windy zaczęła gadać z trajkersami , postanowiliśmy to wykorzystać i gdzieś polatać przysłowiowo w około komina . Decyzja o kierunku wypadu zapadła bardzo szybko i nie było żadnych sprzeciwów , tylko same dobre argumenty
Padło na Kazimierz Dol. Przewodnikami byli kolega Czerwonyskorpion oraz Winda , cała logistyka była w ich głowach , ja tylko podjąłem się poinformowania wszystkich chętnych do wyjazdu i przekonania o dobrej wręcz najlepszej pogodzie do podróżowania
.
Podczas rozmów z potencjalnymi chętnymi , padła propozycja od Stanisława że jeszcze dodatkową atrakcją może być strzelnica w Wąwolnicy na której ma swoich znajomych i może uda się całkiem tanio postrzelać , o sukcesach w tym sporcie nie będę się rozpisywał
, bo myślę że nie ma co odbierać satysfakcji komentującym
.
Pomysł strzelnicy został bardzo szybko zaakceptowany i wszedł w życie jak przed południowy deszcz
który towarzyszył nam dość długo
Wspomnę o uczestnikach bo nie wszystkich znacie :
1. WINDA
2. CZERWONYSKORPION
3. GREGOR
4. SZEFCIU
5. WALERY
6. STANISŁAW
7. ZIUTEK
oraz małżowiny Renata i Agata
niestety Mariola wymiękła i stwierdziła że pranie to ona w domu robi , a nie w drodze i do tego na traji
Spotkanie wszystkich uczestników miało się odbyć w Niedzielę 03.07.2016 o godzinie 12.00 na ul. Nałęczowskiej
z przyczyn na które nie bardzo mieliśmy wpływ lekko się opóźniło i w końcu doszło do skutku .
Piszę to bo to bardzo ważne , ponieważ jak Winda dojechał na umówione spotkanie to stałem ja i Ziutek oraz moja Rybcia i zadał mi straszne pytanie , nie wiem czy dobrze przytoczę to co powiedział ale będę się starał : Gregor jakiej matematyki użyłeś mówiąc że będzie nas 6 trajek i motocykl
po chwili rozmowy był zaskoczony jak na skrzyżowaniu oddalonym od miejsca spotkania pojawili się Szefciu i Walery, miedzy czasie dojechał Skorpion który miał lekkie trudności z poruszaniem się jednośladem .
Już wtedy mieliśmy mokro w jajach i małą przygodę ze skutkami ubocznymi , jadąc przez Lublin Ziutek na łuku drogi wpadł w poślizg i unikając uderzenia w mój tył skontrował kierownicą i uderzył prawym tylnym kołem w krawężnik no i niestety felga do prostowania
jednak to nie zraziło go do dalszego podróżowania
Stanisław miał się z nami spotkać w Wąwolnicy i tak też się stało .
Potem trochę strzałów w niebo
i dalej jazda w obranym kierunku , jak zwykle w deszczu który nam towarzyszył od samego początku wyprawy
Harmonogram całej wyprawy miał lekkie poślizgi czasowe , ale przebiegał zgodnie z logistyką przewodników
No i wreszcie docieramy do pięknego Kazimierza gdzie czeka na nas piękna słoneczna pogoda .Powróciły uśmiechy u wszystkich uczestników wyprawy i tak dorwaliśmy się do zwiedzania że nie spostrzegliśmy się jak trzeba było wracać do domu .
Wspomnę też o małych awariach które towarzyszyły nam w tej pięknej wyprawie :
Ziutkowi skończyło się ładowanie , sytuacja opanowana w ekspresowym tempie , wymiana regulatora na regulator Walerego który miał zużyte szczotki i tu wielkie dzięki dla Szefcia i Walerego bo to oni zorganizowali całą pomoc techniczną .
Mały wyciek oleju z półosi Windy na układ hamulcowy , twierdzi do dziś dnia że hamulce miał na oba koła
ale już rozebrał i jutro jedzie po nowe uszczelniacze bo stwierdził że heble mają za dobre chłodzenie
No i jeszcze Walery tradycyjnie zerwał linkę gazu , ale szczegółów nie opiszę , może Szefcio bo on mu towarzyszył przy wymianie . Szefcio coś zbroił w garażu ale najlepiej będzie jak sam napisze
Podsumowując całą wyprawę :
udana aura od wyjazdu do powrotu
kupa uśmiechu,
frajda ze strzelnicy ,
niezapomniane chwile w doborowym towarzystwie i bez alkoholu
Pozdrawiam wszystkich uczestników i dziękuję za wspaniałe chwile spędzone w waszym towarzystwie
ps. jeśli są chętni żeby to powtórzyć to już w tym temacie toczą się rozmowy



Podczas rozmów z potencjalnymi chętnymi , padła propozycja od Stanisława że jeszcze dodatkową atrakcją może być strzelnica w Wąwolnicy na której ma swoich znajomych i może uda się całkiem tanio postrzelać , o sukcesach w tym sporcie nie będę się rozpisywał


Pomysł strzelnicy został bardzo szybko zaakceptowany i wszedł w życie jak przed południowy deszcz


Wspomnę o uczestnikach bo nie wszystkich znacie :
1. WINDA
2. CZERWONYSKORPION
3. GREGOR
4. SZEFCIU
5. WALERY
6. STANISŁAW
7. ZIUTEK
oraz małżowiny Renata i Agata


Spotkanie wszystkich uczestników miało się odbyć w Niedzielę 03.07.2016 o godzinie 12.00 na ul. Nałęczowskiej
z przyczyn na które nie bardzo mieliśmy wpływ lekko się opóźniło i w końcu doszło do skutku .
Piszę to bo to bardzo ważne , ponieważ jak Winda dojechał na umówione spotkanie to stałem ja i Ziutek oraz moja Rybcia i zadał mi straszne pytanie , nie wiem czy dobrze przytoczę to co powiedział ale będę się starał : Gregor jakiej matematyki użyłeś mówiąc że będzie nas 6 trajek i motocykl



Już wtedy mieliśmy mokro w jajach i małą przygodę ze skutkami ubocznymi , jadąc przez Lublin Ziutek na łuku drogi wpadł w poślizg i unikając uderzenia w mój tył skontrował kierownicą i uderzył prawym tylnym kołem w krawężnik no i niestety felga do prostowania


Stanisław miał się z nami spotkać w Wąwolnicy i tak też się stało .
Potem trochę strzałów w niebo


Harmonogram całej wyprawy miał lekkie poślizgi czasowe , ale przebiegał zgodnie z logistyką przewodników

No i wreszcie docieramy do pięknego Kazimierza gdzie czeka na nas piękna słoneczna pogoda .Powróciły uśmiechy u wszystkich uczestników wyprawy i tak dorwaliśmy się do zwiedzania że nie spostrzegliśmy się jak trzeba było wracać do domu .
Wspomnę też o małych awariach które towarzyszyły nam w tej pięknej wyprawie :
Ziutkowi skończyło się ładowanie , sytuacja opanowana w ekspresowym tempie , wymiana regulatora na regulator Walerego który miał zużyte szczotki i tu wielkie dzięki dla Szefcia i Walerego bo to oni zorganizowali całą pomoc techniczną .
Mały wyciek oleju z półosi Windy na układ hamulcowy , twierdzi do dziś dnia że hamulce miał na oba koła

ale już rozebrał i jutro jedzie po nowe uszczelniacze bo stwierdził że heble mają za dobre chłodzenie

No i jeszcze Walery tradycyjnie zerwał linkę gazu , ale szczegółów nie opiszę , może Szefcio bo on mu towarzyszył przy wymianie . Szefcio coś zbroił w garażu ale najlepiej będzie jak sam napisze

Podsumowując całą wyprawę :
udana aura od wyjazdu do powrotu

kupa uśmiechu,
frajda ze strzelnicy ,
niezapomniane chwile w doborowym towarzystwie i bez alkoholu


Pozdrawiam wszystkich uczestników i dziękuję za wspaniałe chwile spędzone w waszym towarzystwie

ps. jeśli są chętni żeby to powtórzyć to już w tym temacie toczą się rozmowy

