Zlot Trike u Marynarza 2009
: 02 mar 2010, 16:52
PIĄTEK:
Na spotkanie umówialiśmy się długo przed zlotem. Miejsce spotkania to stacja LUKOIL w Ozorkowie.
Pierwsi dotarli: Comedy_hut vel Młoda Japonia swoją Cebrą, Sulkyrider z Agą kaszlokiem i Luksky trają (mimo problemów z ładowaniem i rozdartym kondonem na torbie) jadąc z Poznania.
W drugiej kolejności mimo problemów technicznych dotarł Cicholc. Problemy z przegubem okazały się słabsze od jego woli dotarcia na zlot. W trzeciej kolejności dotarł Wiktor i Stasiu, ale przywieźli swoje sprzęty czterema kołami. Wiktor Beemę, a Stasiu Trike. Winda dotarł trają bez przeszkód, a Mateo natomiast miał najmniej szczęścia ponieważ padła mu uszczelka pod głowicą na początku trasy co zmusiło go do przybycia samochodem. Dojechał jeszcze kolega Honda Magną, który potem nie wiadomo jak, gdzieś nam zniknął z pola manewrów.
Ze stacji udaliśmy się na zlot po drodze ucinając sobie pogawędkę z Policją (temat prawa jazdy tez był). Na zlocie od razu przywitał się z nami główny organizator Marynarz oraz jego prawa ręka – Tyci (Instruktor Bzzzzykania).
Po zalogowaniu się w domku i zmontowaniu Czerwonego Barona przystąpiliśmy do części konsumpcyjnej.
Na stole pojawiła się miętówka, piwo oraz różnorakie specjały. W ten oto sposób na łonie przyrody w towarzystwie dźwięków nazywanych przez organizatorów muzyką spędziliśmy resztę wieczoru (w pierwszy wieczór grali fajnie, ale mikrofonu nie chcieli oddać podobno oddali, ale jakoś nie zapamiętałem tego faktu).
Noc nadeszła niespodziewanie szybko i niestety, niektórzy zapomnieli, że przywieźli ze sobą namioty, a istotą spędzania czasu snu jest rozłożenie namiotu przed użyciem. Na szczęście Stasiu był przygotowany nie tylko na wożenie trajek... ale również na tymczasowy hotel, podobnie jak ekipa w domku – zasłyszałem, że też przygarnęli jakiegoś nieszczęśnika.
Kolejny problem (braku namiotów) także i tym razem nie przysporzył nam trudności.
Na spotkanie umówialiśmy się długo przed zlotem. Miejsce spotkania to stacja LUKOIL w Ozorkowie.
Pierwsi dotarli: Comedy_hut vel Młoda Japonia swoją Cebrą, Sulkyrider z Agą kaszlokiem i Luksky trają (mimo problemów z ładowaniem i rozdartym kondonem na torbie) jadąc z Poznania.
W drugiej kolejności mimo problemów technicznych dotarł Cicholc. Problemy z przegubem okazały się słabsze od jego woli dotarcia na zlot. W trzeciej kolejności dotarł Wiktor i Stasiu, ale przywieźli swoje sprzęty czterema kołami. Wiktor Beemę, a Stasiu Trike. Winda dotarł trają bez przeszkód, a Mateo natomiast miał najmniej szczęścia ponieważ padła mu uszczelka pod głowicą na początku trasy co zmusiło go do przybycia samochodem. Dojechał jeszcze kolega Honda Magną, który potem nie wiadomo jak, gdzieś nam zniknął z pola manewrów.
Ze stacji udaliśmy się na zlot po drodze ucinając sobie pogawędkę z Policją (temat prawa jazdy tez był). Na zlocie od razu przywitał się z nami główny organizator Marynarz oraz jego prawa ręka – Tyci (Instruktor Bzzzzykania).
Po zalogowaniu się w domku i zmontowaniu Czerwonego Barona przystąpiliśmy do części konsumpcyjnej.
Na stole pojawiła się miętówka, piwo oraz różnorakie specjały. W ten oto sposób na łonie przyrody w towarzystwie dźwięków nazywanych przez organizatorów muzyką spędziliśmy resztę wieczoru (w pierwszy wieczór grali fajnie, ale mikrofonu nie chcieli oddać podobno oddali, ale jakoś nie zapamiętałem tego faktu).
Noc nadeszła niespodziewanie szybko i niestety, niektórzy zapomnieli, że przywieźli ze sobą namioty, a istotą spędzania czasu snu jest rozłożenie namiotu przed użyciem. Na szczęście Stasiu był przygotowany nie tylko na wożenie trajek... ale również na tymczasowy hotel, podobnie jak ekipa w domku – zasłyszałem, że też przygarnęli jakiegoś nieszczęśnika.
Kolejny problem (braku namiotów) także i tym razem nie przysporzył nam trudności.
