winda pisze:długo mnie na forum nie było
Przed wyjazdem w Tatry dzwonił wprawdzie Franky i mówił że ma osie kilo karkówki do zjedzenia. Kłamał. Oprócz wspomnianej ilości karkówki były sałatki, chlebki pieczone itd. Jak na weselu
Daliśmy radę chyba tylko połowę zjeść
Dziękuję Franky!!!!
Co do wyjazdu. Nie wszystko poszło jak było planowane. Nawet sporo nie poszło. Jak mówi poeta: bunkrów nie ma ale i tak jest zajebiście
Wyjazd uważam mimo wszystko za bardzo udany. Gregor jak zwykle niezastapiony w zabawianiu towarzystwa, organizowaniu trasy i kwater a przede wszystkim w dokumentowaniu naszych poczynań. Dziękuję Gregor że jesteś jaki jesteś !!!
Najbardziej jednak zaskoczyło mnie że trajka dojechała i wróciła z nalotem 1100km po drogach różnej kategorii odśnieżania. Moja trajka jednak lubi jak towarzystwo integruje sie na poboczach dróg więc zadbała i o ten aspekt wyprawy

No to jak już wspomniałeś o nie planowanych sytuacjach z naszymi maszynami, to chyba trzeba zapodać jakieś foto
Odpoczynki są ważne , ale nie po przejechaniu kilku dziesięciu kilometrów i do tego w pełnym słońcu, bez żadnego cienia
Pierwsza przygoda dotyczy trajki Windy, kabelek od sterowania wentylatorami se zaśniedział no i efekt był taki jak na fotach

, druga niespodziewana przygoda to niestety też tyczy się trajki Windy i znów przy temperaturze około 30 stopni w pełnym słońcu opalamy się w skórach

tym razem zawiodła linka gazu
Jednak mimo tych dwóch zdarzeń nic nas nie zaskoczyło, mając takie zaplecze narzędziowe i wiele chętnych rąk do pomocy poradziliśmy sobie prawie jak na rajdzie Paryż-Zakopane
Z góry zaznaczę że też pomagałem i też miałem ręce w smarach i głowę poobijaną , ale wiecie że mi nikt zdjęcia nie zrobi, bo po co, a selfi jak mam obie ręce pod karoserią chyba jest nie możliwe do wykonania, ale za to w wolnej chwili mogę robić nasz wspólny dokument
Ok, może się rozpisałem, ale dziękuję wszystkim uczestnikom i każdemu z osobna za to że jesteście
