Nie był bym sobą jak bym czegoś więcej nie napisał
W piątek w wieczornych godzinach , gdy wracałem z całą rodziną z małego wypadu na Podhale zadzwonił do mnie pewien gość i przedstawia się że to ja Franky , no poznaję co tam słychać
Franky wybrał się do Rożka i w Lublinie mu się tak spodobało że postanowił swoją podróż pod Białystok podzielić na dwa etapy
nie żeby był zmęczony tylko że cierpi na kurzą ślepotę i dalej nie pojedzie
, padło pytanie o jakiś nocleg , więc nie wiele myśląc zaproponowałem u siebie lub ( bez konsultacji u Windy ) ale że Wielebny namieszał ze swoim kupcem tak że w końcu i mój wyjazd był by samotny , natychmiast zadzwonił do mnie i zasugerował mi żebym to ja jednak przyjął Frankiego na nocleg , ok nie widzę problemu . Najważniejsze w tym całym zamieszaniu jest to że ja jadę autem gdzieś chyba za Rzeszowem , a Franky przecież jest w Lublinie , czyli do Łęcznej ma jakieś pół godziny drogi , trzeba mu coś zasugerować , gdzie na mnie poczeka , padło na bardzo widoczny z drogi KEBAB , tam na mnie czekaj , ja za jakieś dwie godziny powinienem być na miejscu
No i dotarłem do mojego miasta , oczywiście jak najszybciej pod ten nieszczęsny Kebab , bo co będzie jak zabraknie mięcha i wtedy kicha , co ja poleciłem za lokal
Franky stał objedzony koło swojej traji i cierpliwie czekał , uf , jest dobrze , jedziemy do mnie , wchodzimy do mieszkania i jak to po podróży każdy zmęczony i ma opadające powieki , a my z Frankim zaczynamy swoje opowieści oczywiście przy złotym napoju
Ostatnie wrażenia z Ustrzyk i takie tam różne tematy , które szybko zanudziły resztę domowników , no chyba tylko po za naszym kotkiem który dostał jakiejś energii i zaczął szaleć jak nakręcony
Rano w sobotę wstajemy i szybka kawa , ja do auta i po traję do Milejowa , a Franky zaczyna się pakować i spinać swoje manele na trajce .Ruszamy w drogę jest godzina 7.45 , pięknie nam idzie ale tylko do piątego kilometra i pod górką trajka Frankiego odmawia posłuszeństwa
robię nawrót i podjeżdżam do nie go , co się dzieje
Ten typ tak ma , teraz nie odpalimy z rozrusznika tylko na hol
Niewiele myśląc , pytam masz hol
tak jestem na to przygotowany odrzekł Franky , dawaj będę ciągnął , Franky dobrał się do swojego kufra za poszukiwaniem linki , a tu zatrzymuję się ktoś nieznany autem i pyta czy może jakoś pomóc , pewnie że tak trzeba kolegę pociągnąć bo inaczej nie zapali traja
Nieznajomy nie wiele myśląc padł na kolana i wyjął zaślepkę ze zderzaka i podczepia linkę , normalnie się zszokowałem bo on był na tablicach z Łęcznej , a przecież tam mieszkają ludzie nie do końca życzliwi
Udaje się odpalić traję , uf , no i moja radość nie trwała długo bo znów gaśnie , no ładny początek trasy mamy , szepnąłem pod nosem , ale gość się nie poddaje i druga próba daje oczekiwane rezultaty
Dojeżdżamy do Lubartowa na stację Bp i tankujemy do pełna , jest 8.33 jak wyruszamy w dalszą podróż .
Po drodze tylko jeden postój , na dodatkowe tankowanie Frankiego traji i odcedzenie kartofelków no i jeszcze meldunek sms-em do Rożka gdzie jesteśmy
Docieramy szczęśliwie na miejsce i zostajemy przywitani przez zacne grono już tam obecnych gości
Zaraz po przyjeździe , szybkie rozbicie namiotów i pozbycie się zbędnych maneli z trajki , przecież zaraz przyjeżdża gospodarz trajką i jedziemy na przejażdżkę po Podlasiu , którą nam zaplanował Rożek
Plan jest taki że tankujemy zaraz po wyjechaniu na trasę bo podobno na trasie zaplanowanej nie ma stacji paliw , wiec wszyscy się dorwali do dystrybutorów z paliwem lub gazem i tankują pod sam korek i tu pojawia się malutki problem , jeden z uczestników
chciał mieć za duży zapas i zaczął pluć etyliną na asfalt
Sytuacja została opanowana bardzo szybko , po prostu trochę paliwa trzeba było upuścić do kanisterka i w drogę
Pierwszym obiektem , który mieliśmy zobaczyć to była zabytkowa cerkiew , niestety nie pamiętam miejscowości , ale szczególnie chciałem w tym miejscu zwrócić uwagę na naszą ekipę jak sprawnie i kulturalnie porusza się po ulicach
Kolejną atrakcją była droga testowa , która prowadziła do zabytkowego Meczetu , na tej drodze można było przetestować wszelkie niedociągnięcia naszych konstrukcji i tu uwaga nic nikomu nie odpadło
Choć niektórzy jechali już od jakiegoś czasu z oberwanym błotnikiem to tutaj im nie odpadł
Meczet był bardzo dużą atrakcją dla turystów którzy tam przebywali , ale tylko do momentu gdy się pojawiła taka ekipa na tak wydumanych pojazdach jak nasze
W tym miejscu zrobiliśmy dłuższy postój i mieliśmy chwilę na pogawędki .
Podczas naszych rozmów padła decyzja że niestety wracamy tą samą drogą i z tego nie każdy był zadowolony , ale jak mamy trochę jeszcze zobaczyć i zdążyć przed zmrokiem to nie mamy wyjścia .
Kolejne miejsce to Królowy Most , tam nagrywano odcinki polskiej produkcji ,,U Pana Boga za piecem"i tym podobne
dla tych co nie wiedzą
Po tym miejscu ruszamy w kierunku Grabówki k/ Białegostoku , gdzie czeka na nas największa atrakcja wycieczki , oględziny traji Rożka na BMW
https://www.youtube.com/watch?v=g9tHRTb ... e=youtu.be
Po wkurwieniu wszystkich uczestników tej wycieczki , pozostało nam się pożegnać z Grzesiem i wrócić do miejsca zakwaterowania żeby się napić ze złości czegoś mocniejszego
Tutaj nie będę się rozpisywał i opisywał kto jaką ma kondycję i pragnienie , jedynie napiszę że specjały które zostały przygotowane przez rodzinę Rożka , były bardzo smaczne i tak naprawdę tutaj największy podziw dla rodziców Grzegorz i Eli , a są wiekowymi ludźmi , że chciało się dla nas coś takiego szykować , to były pyszne regionalne przekąski
dla wszystkich pod dostatkiem i nawet mogę napisać że do syta
Kolejnym punktem naszego pobytu , było wręczenie upominku dla synka gospodarzy Huberta od Klubu Motocyklowego Trajkersi
tylko że trzeba było z tym poczekać na Wielebnego który nam wszystkim zrobił niespodziankę i sprzedał trajkę , owszem przyjechał ale czym to sami zobaczycie na fotkach , potem jeszcze czekanie na Arka no i wreszcie wyczekiwana chwila , Łzy wzruszenia owszem były widziane , ale i wielka radość na buzi Huberta i jego rodziców oraz Dziadka który cały czas czuwał nad naszym spotkaniem .
Niesamowite emocje i wielka radość dopadły również i Sulkiego który nie mógł się doczekać jak ten prezent działa i jeździ, taki duży dzieciak .
Po tym całym kulminacyjnym podziękowaniu jeszcze jedna miła niespodzianka nas spotkała , żona Arka przywiozła wspaniały sernik
http://www.youtube.com/watch?v=SeOYqggTm4c
Wystarczyło napisać kilka słów , ale wyszedł z tego niezły kawałek opowieści , nie będę wymieniał uczestników całego spotkania bo są wszyscy nam znani i na fotkach rozpoznacie , jedni odjeżdżali drudzy przyjeżdżali i tak zabawa trwała do dziś kiedy to oficjalnie Rożek zamknął bramy swojej działki i imprezy .
ps. o powrotach nie będę pisał bo co byśmy sobie opowiadali przy najbliższej okazji
Jeszcze raz wielkie dzięki za przygotowanie tak wielkiej imprezy i w tak pięknym miejscu